01. Invocation
02. Szamot
03. Blackest Eye
04. Spring Morning Part 1
05. Spring Morning Part 2
06. Bloody Tears of Blonde Siren
07. Scream of Blind Creature
08. Lost Souls in the Ocean of Life



"Astral Domina" to druga część "Trylogii życia i śmierci" Tomasza "Szamota" Pusza - młodego gitarzysty z Prudnika, znanego chociażby z Exit the Machine czy krótko działającego, black metalowego Sovran. Początek tej jego około-ambientowej drogi w postaci "The House of Dead Mother" nie był zbyt udany: EP-ka była mocno niedopracowana pod względem technicznym, a pomysłom na niej zawartym brakowało rozwinięcia. Czy pełny album naprawił chociaż część błędów poprzedniczki?

Wersja fizyczna krążka prezentuje się zdecydowanie bardziej profesjonalnie niż debiutanckie wydawnictwo. Czarna płytka zapakowana została w digipak, front którego zdobi, undergroundowy w swej prostocie, artwork autorstwa Oliwii Jurkiewicz. Z tyłu znajdziemy tracklistę, w środku natomiast: bardzo ładne, klimatyczne zdjęcie muzyka oraz (własnoręcznie podpisaną przez artystę) malutką wkładkę z podziękowaniami, po rozłożeniu której naszym oczom ukaże się las - a w zasadzie fotka zaśnieżonego lasu. Duży progres względem "The House of Dead Mother": EP-ka wyglądała bardzo amatorsko, natomiast "Astral Domina" to już prawie pełny profesjonalizm. "Prawie", ponieważ czcionka w trackliście i na boku "opakowania" jest mocno rozpikselowana - będzie czego pilnować następnym razem. Pierwsze wrażenie jest więc dobre, a jak z samą muzyką? Czy Szamot rozwinął swe umiejętności od czasu debiutu?

Na pewno w przypadku muzyki zawartej na "Astral Domina" możemy już mówić o pełnoprawnych kompozycjach, a nie o luźnych pomysłach czy zabawach z gitarą, z których nic nie wynika. Utwory są teraz bardziej przemyślane i rozbudowane. Pomimo że na krążku mamy do czynienia z muzyką zamierzenie minimalistyczną, to na nudę narzekać nie można. Są i spokojniejsze, bardziej melancholijne fragmenty ("Blackest Eye", druga część "Spring Morning" czy "Lost Souls in the Ocean of Life" ze śliczną, oniryczną partią gitary), zdarzają się zagrywki bardziej dynamiczne (końcówka "Invocation"), jak również zabawy ciekawymi gitarowymi efektami ("Scream of Blind Creature"). Nie można też nie wspomnieć o dwóch utworach najbardziej zbliżających się do stylistyki ambient, a więc klimatycznym "Szamot" oraz, najdłuższym na płycie i pozbawionym typowej struktury, "Bloody Tears of Blonde Siren" - słuchając w nocy z dobrymi słuchawkami na uszach, można się w nich fajnie zanurzyć. Cały materiał zamyka się w okolicach 24 minut - mało, ale przynajmniej czas ten został dobrze wykorzystany.

Niestety "Astral Domina" mocno kuleje pod względem technicznym - o ile Tomek Pusz rozwija się jako gitarzysta i kompozytor, to już poskładanie tych wszystkich dźwięków w jedną spójną całość ciągle sprawia mu duże problemy. Często zdarza się tutaj, że utwory niespodziewanie urywają się miast spokojnie wyciszyć ("Blackest Eye", "Szamot"), a i poziom głośności potrafi się zmienić, wytrącając słuchacza z klimatu (chyba najbardziej słyszalne jest to pomiędzy siódmym a ósmym numerem). Nad tym elementem koniecznie trzeba dłużej przysiąść (lub udać się na korepetycje?) jeśli chce się tworzyć krążki wciągające słuchacza bez reszty. Muzycznie jest bowiem całkiem nieźle - progres względem "The House of Dead Mother" jest ogromny i widać cel, do którego młody muzyk zmierza. Po drodze zdarzają się jeszcze potknięcia, ale, mam nadzieję, nie zniechęcą go one do dalszej drogi.

Blackest Eye:



Tomasz Michalski / [ 25.04.2019 ]







Nick:  



E-mail:  



Treść komentarza:  



Suma 2 i 3 =








Szamot
Astral Domina

Szamot - 2018 r.




6/10




© https://www.METALSIDE.pl 2000 - 2024 r.
Nie używaj żadnych materiałów z tej strony bez zgody autorów!