01. Beginning Of The End
02. Face In The Sky
03. Falling Fast
04. Souls Of Black
05. Absence Of Light
06. Love To Hate
07. Malpractice
08. One Man's Fate
09. The Legacy
10. Seven Days Of May



Cztery lata - cztery płyty... I to jakie! Muzycy Testament na przełomie lat 80-tych i 90-tych rozpieszczali swoich fanów, co rusz wypuszczając na rynek porcję kapitalnej muzyki. Patrząc na obecną niemoc twórcza Erica i spółki aż nie chce się wierzyć... Po dość krótkiej, ale jakże udanej trasie promującej poprzedni album - "Practice What You Preach" Kalifornijczycy ponownie zaszyli się w studiu i zaczęli prace nad nowym materiałem. Ostatni krążek był nieco bardziej melodyjny w porównaniu z dwoma poprzednimi. Nikt się jednak tym zbytnio nie przejął. Od muzyków oczekiwano po prostu kolejnego kopniaka w twarz, a ci te oczekiwania spełnili. W 1990 r. płyta o nazwie "Souls Of Black" trafiła na półki sklepów.

Jeśli chodzi o oprawę graficzna, to ma ona prawo się podobać. Pięć zakapturzonych postaci wyłaniających się z mrocznej otchłani - może niezbyt oryginalne, ale prezentuje się naprawdę dobrze. Sama muzyka jest równie melodyjna co na "Practice What You Preach". Nie zatraciła ona jednak thrashowego ognia. Warto poświęcić tu kilka słów wokaliście. Chuck śpiewa inaczej niż zwykle. Co niektórzy dopatrują się tu próby naśladowania Jamesa Hetfielda - moim zdaniem są to opinie nieco na wyrost. Warto też dodać, że na wyżyny swoich umiejętności wspiął się Alex. Właśnie sola z "Souls Of Black" uważam za najlepsze w jego karierze.

Na płycie znajdziemy dziesięć kompozycji. Wszystkie trzymają równy, bardzo wysoki poziom i absolutnie nie ma mowy o wypełniaczach. Na szczególna uwagę zasługują jednak moim zdaniem cztery utwory. Dość fikuśne intro na akustyku przechodzi w "Face In The Sky" - kawałek szybki i ciężki, jednocześnie pełen melodii i skoczny - jeden z najlepszych na krążku. Czwóreczka, czyli utwór tytułowy zaczyna Greg. Kawałek posiada naprawdę świetny "bujany" klimat. Warto dodać, że nakręcono do niego teledysk przedstawiający zespół grający w jakimś ciemnym zaułku miasta - nic szczególnego. Dziewiątka, czyli "The Legacy" to najlepszy numer na płycie i moim zdaniem najlepsza ballada w historii Testament. Co wyprawia tam Skolnick, tego nie da się opisać, to trzeba usłyszeć! Jego solo jest po prostu kapitalne. Do tego utworu również nakręcono klip. Animacje komputerowe, jakie tam wykorzystano po latach wywołują uśmiech... Album kończy "Seven Days Of May" - to prawdziwy kopniak w tyłek. Warto tu ponownie zwrócić uwagę na solówkę Alexa - nieco dziwną i zakręconą, ale równie doskonałą.

"Souls Of Black" to świetna płyta. Jest dość melodyjna, ale podobnie jak w przypadku "Practice What You Preach" to wciąż drapieżny testamentowy thrash metal. Album dostaje klasykę i jest to niestety ostatnie dzieło Kalifornijczyków, które zasługuje na taka ocenę.

Venom / [ 05.12.2007 ]







Nick:  



E-mail:  



Treść komentarza:  



Suma 2 i 3 =




krzysiek [ przylesie@vp.pl ] 05-12-2007 | 20:02

płya świetna fajny pomysł panie v


Venom [ Blbebebeb@wp.pl ] 06-12-2007 | 20:56

No to w sumie pomysł Krzyśka był nie mój (pierwszy raz cos takiego widzę), ale naprawde fajna sprawa.....


Ziomaletto [ ziomaletto@gmail.com ] 19-11-2016 | 19:32

Ostatnia dobra płyta Testament przed rozpadem. 10/10

Zabawne, że recenzent wspomina o teledysku do tytułowego utworu, przy okazji mówiąc: "zespół grający w jakimś ciemnym zaułku miasta - nic szczególnego."

Nie żebym się czepiał, ale wygląda to co najmniej dziwnie...






Testament
Souls Of Black

Atlantic - 1990 r.




Klasyka




© https://www.METALSIDE.pl 2000 - 2024 r.
Nie używaj żadnych materiałów z tej strony bez zgody autorów!