01. The Root Of All Evil (Intro)
02. Beast Of Man
03. The Immortal
04. Diva Satanica
05. Demonic Science
06. Bury Me An Angel
07. Dead Inside
08. Dark Insanity
09. Pilgrim
10. Demoniality
11. Transmigration Macabre
12. Silverwing
13. Bridge Of Destiny



Z zespołem Arch Enemy znam się już parę ładnych lat. Nasza przyjaźń rozpoczęła się gdzieś w okolicy płyty "Stigmata", czyli około roku 1998. W tamtych czasach był to troszkę inny zespół niż obecnie. Co by nie mówić to Angela "robi różnicę", chociaż do Johana nie mam specjalnie zastrzeżeń, bo swoją robotę wykonywał dobrze. No powiedźmy, że Angela na koncertach prezentuje się bardziej zjawiskowo. Ok, żarty na bok. Miałem przyjemność zobaczyć ten zespół na żywo w 1999 roku (razem z Children Of Bodom, In Flames i Dark Tranquillity - co to był za koncert!!) z Johanem za mikrofonem. Wspomnienia mam całkiem pozytywne z tego show. "Chwilę" po tym wokalista wyleciał z kapeli i nastała era blond Angel-icy. Ta zamiana to był bardzo dobry ruch dla Arch Enemy, bo od tego czasu wszystko dla zespołu układa się bardzo pozytywnie.

W 2009 roku zespół postanowił przybliżyć fanom te bardziej odległe czasy. A zrobił to za sprawą wydawnictwa "The Root Of All Evil" na którym znajdziemy nowe wersje starych utworów. Powiem szczerze, że nie przepadam za wydawnictwami z pod znaku "The Best Of" i w domu mam może ze 2-3 takie płyty. Zdecydowanie nie popieram też nowej mody na ponownie nagrywanie starych płyt (Exodus), czy grzebania na przykład w solówkach (Megadeth). Może i jestem staroświecki, ale wychodzę z prostego założenia: co zostało skomponowane i nagrane, niech już tak zostanie na wieki. Wiadomo, że w niektórych przypadkach mastering to przydatna rzecz i tutaj godzę się na jakieś poprawki.

"The Root Of All Evil" to po trochę wszystko tak jak opisałem. Stare-nowe utwory, siłą rzeczy pozmieniane dźwięki, świetne brzmienie, no i nowy głos za mikrofonem. Na tej płycie znajdziemy utwory z 3 pierwszych albumów i wszystkie prezentują obecne oblicze zespołu. Oczywiście musiał umknąć klimat i duch dawnych lat, bo to nieuniknione w takim przypadku. Całość brzmi świeżo, rześko i mocarnie. Stare-nowe kawałki otrzymały nowy szlif i nową szatę. Co nie zmienia faktu, że "w środku" są to te same kawałki z lat 1996-1999. Te 12 studyjnych utworów i 3 koncertowe (z "Live Apocalypse") tak naprawdę nic u mnie nie wnosi. Wciąż najbardziej lubię te same utwory ("Bury Me An Angel", "Beast Of Man", czy "Silverwing") i tutaj nic specjalnie się nie zmieniło. Ok, fajnie posłuchać jak dzisiaj brzmią te kawałki, ale nic ponadto. Ja wiem i rozumiem (takie mamy czasy), że zespoły pomiędzy płytami studyjnymi muszą coś wydawać, a koncertówka co 2-3 lata średnio ma sens. Zwykły "The Best Of" to jednak też mało kto kupi, więc nagranie na nowo czegoś starego to jest jakieś sensowne rozwiązanie. Oczywiście rozumiem też, że muzycy Arch Enemy zechcieli przypomnieć fanom, iż przed albumem "Wages Of Sin" również nagrywali płyty. Jak wiadomo, wszystko jest dla fanów i każdy może sobie wybrać na co wyda swoje ciężko zarobione pieniądze.

Jeśli ktoś nie przepada za 3 pierwszymi pozycjami w dyskografii Szwedów ma teraz możliwość posłuchać składanki z nowymi wersjami staroci. Ja osobiście nie mam problemu z tymi starszymi krążkami Arch Enemy jak "Stigmata", czy "Burning Bridges", więc "The Root Of All Evil" traktuję bardziej jako ciekawostkę. Takie inne spojrzenie na dawne lata, wspomnienie dawnej historii. I z tym też nie mam problemu.

Piotr "gumbyy" Legieć / [ 31.05.2010 ]







Nick:  



E-mail:  



Treść komentarza:  



Suma 2 i 3 =








Arch Enemy
The Root Of All Evil

Century Media - 2009 r.




-/10




© https://www.METALSIDE.pl 2000 - 2024 r.
Nie używaj żadnych materiałów z tej strony bez zgody autorów!