1. Kill
2. No More Life
3. The Edge Of Night
4. Downfall Masterpiece
5. Happy Pigs
6. Back In Auschwitz
7. Damned Blessing
8. I Like Bitches



Początek zespołu datowany jest na rok 1988, w następnym kapela wydała trzy taśmy demo, dwie pierwsze jeszcze pod nazwą Cremator. Na początku z tym bandem związany był Adrian "Fred" Frelich znany z Dragona. Rok 1990 przyniósł oficjalny materiał (kaseta), który nosił tytuł "Feeling Of Agony". W następnych latach ukazały się dwie płyty: "No More Life" (1992) oraz "Fears" (1994). Potem chłopaki nagrali jeszcze demo i zespół dokonał żywota. A szkoda - te słowa narzucają mi się w oczywisty sposób. Niesprawiedliwość dziejowa nie pozwoliła Necrophobicowi zająć należnego mu miejsca w historii muzyki metalowej, nie tylko polskiej - bowiem kapela miała wszystko, co mieć powinna by odnieść szerszy sukces.

Będę o tym przekonywał na przykładzie "No More Life". A jest to płyta ukazująca ogromne umiejętności muzyków. W pierwszym rzędzie moją uwagę zwraca perkusista, który nie wybija po prostu rytmu a co rusz serwuje słuchaczom różnego rodzaju smaczki. Częstuje nas niebanalnymi zagraniami, przejściami, a jego wyrafinowaną grę się zapamiętuję i ma ona przemożny wpływ na odbiór całości albumu. Tomasz Michura w tworzeniu klimatu (jak w kawałku tytułowym), wtóruje pozostałym muzykom prześwietnie, bowiem oprócz thrashowego czadu mamy sporo na tej płycie klimatu właśnie. Momenty szybkie są zrównoważone wolnymi, a nawet gdzieniegdzie bardzo wolnymi (w "Back In Auschwitz" na przykład). To jest thrash metal rybniczan właśnie, gdzie gitarzyści (Mirosław Cichosz i Marek Krzempek) przemyślanymi i zróżnicowanymi oraz pełnymi treści solówkami mogliby zawstydzić niejednego wioślarza. Albo spowodować zazdrość możliwościami aranżacyjnymi poszczególnych utworów, grając balladę, której nie powstydziłaby się Metallica ("Downfall Masterpiece"), przemycając trochę orientu ("Edge Of Night") albo łojąc po prostu (świetny rytmiczny riff z "Kill"). Ten album to prawdziwa kopalnia pomysłów z tymi częstymi zmianami tempa i nagromadzeniem motywów. Nie sposób w kilku słowach opisać poszczególne utwory, tak wiele się w nich dzieje, przy czym nie ma się uczucia przesytu. Nie ma tu miejsca na mielizny, a mamy do czynienia z dopracowanym i profesjonalnym materiałem. Ten krążek to bogactwo rozwiązań również w warstwie wokalnej. Piotr Sobaszek dwoi się i troi, dosłownie i w przenośni, śpiewając o braku wiary czy iluzji wolności. Mnóstwo na tej płycie chórków, pogłosów, różnego rodzaju zaśpiewów, melorecytacji, szeptów i tym podobnych rozwiązań, no i jest to charakterystyczne "ha!", pojawiające się także na kolejnych studyjnych realizacjach grupy. Pozostał mi jeszcze basista - last but not least jak mawiają angole i nie tylko - Jarosław Bandurski nie jest bynajmniej dodatkiem, raz po raz wybija się na pierwszy plan z tym swoim kciukiem czy ciekawą linią melodyczną, a w zabawnym i przebojowym "I Like Bitches" wręcz dominuje.

"No More Life" to płyta, za którą należy się szacunek i wymienienie z nazwiska. Słychać, że chłopaki czerpią z klasyki (Sepultura, Testament), lecz robią to na swój sposób. Sposób, który opiera się na warsztacie muzyków, ich kreatywności, na rozbudowanych kompozycjach oraz ogólnej atmosferze zwątpienia i rozczarowania bijącej z całości, na którą to składają się momenty agresywne oraz te bardziej stonowane czy nastrojowe. Przekonajcie się sami. Tym bardziej, że ten i inne materiały Necrophobica są udostępnione legalnie w sieci. Warto również zainteresować się tym, co robią obecnie na przykład Mirosław Cichosz (Mateo Colon) czy Piotr Sobaszek (Different World, THD - z przywoływanym tutaj Fredem). Stara załoga żyje, ma się dobrze i nie odpuszcza.

Mat / [ 23.07.2011 ]




brak recenzji





Nick:  



E-mail:  



Treść komentarza:  



Suma 2 i 3 =




Oui [ playman16@o2.pl ] 23-07-2011 | 22:03

;)






Necrophobic
No More Life

Carnage Rec - 1992 r.




8/10



brak recenzji



© https://www.METALSIDE.pl 2000 - 2024 r.
Nie używaj żadnych materiałów z tej strony bez zgody autorów!