Saratan - "Zagrać przed Slayerem"


Saratan nieźle zadebiutował w naszym metalowym światku. "The Cult Of Vermin" przynosi nam spory powiew świeżości i oryginalności. Serwis MetalSide przygląda się zespołowi od pierwszego dema "Infected With Life". Teraz nadeszła pora na przepytanie muzyków. Na kilka naszych pytań odpowiadał wokalista i basista Jarek Niemiec. Kilka swoich uwag dorzucił gitarzysta Adam Augustyński. Przed Wami zespół Saratan!





MetalSide.pl: Witam serdecznie! To Wasz pierwszy wywiad dla MetalSide, wiec poproszę kilka słów o historii zespołu. Jak powstała kapela i jakie były jej początki itp.

Jarek Niemiec: Witam! Zespół powstał pięć lat temu w Krakowie. Początkowy skład nieznacznie różnił się od obecnego - przed Sławkiem Kawą na drugiej gitarze grali: Maciek Dudek i Staszek Chorązki. Nagraliśmy płytę demo "Infected with Life" pod koniec roku 2005 i wtedy również zaczęliśmy aktywniej koncertować. Dwa lata później, za pośrednictwem włoskiej wytwórni My Kingdom Music, wydaliśmy nasz debiutancki album "The Cult of Vermin". Obecny skład zespołu to Wiktor Niemiec na perkusji, Adam Augustyński i Sławek Kawa na gitarach oraz ja, Jarek Niemiec na basie i wokalu.

Skąd pomysł na nazwę? Saratan w języku arabskim znaczy rak. Dobrze mówię?

J: Tak. Nazwę wybraliśmy wspólnie ze Staszkiem, którego zresztą poznałem na studiach, na filologii orientalnej. Uznaliśmy, że taka nazwa będzie oryginalna, oraz interesująca z innego prozaicznego powodu - nie będzie już zajęta. W związku z naszymi zainteresowaniami, zaczęliśmy przemycać do naszej muzyki pierwiastki muzyki arabskiej i perskiej, przez co wszystko zaczęło się łączyć w jedną, spójną całość.

Dlaczego zmieniliście logo? Stare było trochę nieczytelne? Przyznam, że nowe jest całkiem udane.

J: Dokładnie z tego powodu. Logo musi być dobrze widoczne na plakatach, musi byś czytelne. Stare logo było słowem Saratan, zapisanym w alfabecie arabskim. Z tego powodu na pewno było ciężej rozpoznawalne. Przyznam, że nowe logo wszystkim nam się bardziej podoba.

Dobrze... to teraz porozmawiajmy o "The Cult of Vermin". Jesteście dumni z pierwszej swojej płyty?

Adam Augustyński: Wyszło naprawdę fajnie. Już nie pamiętam oczekiwań związanych z nagrywaniem, ale to jest materiał który często wstawiam do odtwarzacza nawet dziś. Dla mnie się to całkiem dobrze broni, chociaż już cały rok minął od tego jak usłyszeliśmy cały krążek pierwszy raz. Odbieramy też sygnały, że jak ktoś już tego materiału posłucha to zazwyczaj się bardzo podoba. Wystarczy popatrzeć na wiele recenzji w różnorakich portalach ale i gazetach. To na pewno odbija się na poczuciu tego co się robi.

J: Oczywiście, jesteśmy dumni ze swojego debiutu. Kosztowało nas to sporo wyrzeczeń, ciężkiej pracy, ale to uczucie, kiedy trzymasz swoją płytę w rękach jest tego zdecydowanie warte. Wydaje mi się że to się nie zmieni, i przez długie lata będziemy tę płytę darzyć szczególnym sentymentem.

Wiadomo... ten pierwszy raz zawsze zapada w pamięć... Materiał nagraliście w olsztyńskim Studio X. Jak przebiegła sesja? Zrealizowaliście wszystko to, co sobie założyliście?

J: Sesja odbyła się we wrześniu 2007 i trwała 15 dni. Zrealizowaliśmy prawię wszystko co sobie założyliśmy nie licząc partii Taru, które chcieliśmy złożyć w numer instrumentalny. Z braku czasu się za to nawet nie wzięliśmy. Kolejna sesja będzie trwała trochę dłużej, przez co mam nadzieje to nadrobić.

Producent (Szymon Czech) dużo Wam podpowiadał? Czy raczej sami o wszystkim decydowaliście?

A: Dziś jesteśmy zespołem, który się przede wszystkim uczy. Zarówno współpraca z ZEDem przy demie, jak i praca w Studiu X były dla nas możliwością podpatrzenia wielu rzeczy i zobaczenia jak proces nagrywania i kształtowania brzmienia wyglądać powinien. Mam wrażenie też, że w Polsce instancja producenta tak do końca nie istnieje. Realizator nagrania, dźwięku oraz osoba odpowiedzialna za mix, mastering i produkcję nagrania to często ta sama osoba. Ma to takie plusy, że brzmienie leży w klimacie zespołu i nic nie jest narzucane przez producenta z wytwórni. Natomiast ekipa w Studiu X bardzo nam pomogła. Dobry rezultat jest w bardzo dużej mierze ich zasługą.

J: Szymon przede wszystkim pomagał nam w aspektach technicznych. Nie sugerował nam zmian w kawałkach, oraz aranżacjach, ponieważ wszystko było dokładnie przygotowane na parę miesięcy wcześniej. Muszę jeszcze wspomnieć o jeszcze jednej osobie ze Studia X - o Marcinie Kiełbaszewskim. On nagrał moje wokale, oraz bardzo mi pomógł w kwestiach technicznych dotyczących wokali.

Jak dzisiaj odbierasz ten materiał? Słuchasz sobie czasami "The Cult of Vermin"? Jesteś w 100% zadowolony z efektu końcowego? Czy jednak coś tam byś chciał zmienić?

J: Raz na jakiś czas słucham sobie naszej płyty - zazwyczaj wtedy gdy ćwiczę przed koncertami. Nie jestem i prawdopodobnie nigdy nie będę zadowolony ze swojej twórczości w 100%. Bardzo lubię tę płytę, jestem z niej cholernie dumny, ale zawsze coś się znajdzie co mogło być nagrane lepiej lub lepiej skomponowane. Podejrzewam, że gdy będę zadowolony ze swojej płyty w 100% będę kłamał lub będę musiał przejść na muzyczną emeryturę ;)

Spoko, chyba żaden muzyk nigdy nie jest zadowolony ze swoich dokonań ;)Tak się zastanawiam odnośnie tytułu płyty, tekstów utworów i okładki. Tytułowe robactwo to po prostu ludzkość? Dobrze to wszystko uchwyciłem?

J: Tak. Wiele rzeczy, które rządzą światem mnie po prostu odpycha. Nie chcę być częścią tego, że ludzie z niskich pobudek oraz z powodu własnych słabości i kompleksów szykują innym piekło. Dla mnie ci wszyscy, którzy powodują, że tracimy resztki optymizmu są robactwem. Ludzie, którzy wykorzystują politykę i religię do własnych, małych celów są dla mnie nic nie warci.

Zdrowe podejście. Generalnie to teksty do "przyjemnych" nie należą. Jarek nie masz problemów z inspiracjami? Heh... na dobrą sprawę wystarczy włączyć tv, czy poczytać gazety... prawda?

J: Do takich tematów inspiracja się nigdy nie wyczerpie. Poza tym teksty muszą współgrać z muzyką. Uważam, że w Saratan muzyka, grafiki, teksty tworzą wspólną całość i się wzajemnie uzupełniają. Nie widzę za bardzo możliwości, żebym zaczął pisać inne teksty.

Rzeczywiście ładnie to wszystko się uzupełnia. Muzyka zawarta na "The Cult of Vermin" to niewątpliwie thrash metal... Jednak nie brakuje tutaj "dodatków". Można tutaj usłyszeć np. troszkę doom metalu, czy starego Paradise Lost. Skąd takie odjazdy? Przecież na pierwszym demo "Infected with Life" thrashowaliście bardziej "klasycznie".

A: Ojej Paradise Lost. Chyba znów się tłumaczymy, że nasza muzyka jest do nich podobna a tak na dobrą sprawę to nikt z nas nich szczególnie nie słucha. A skąd te odjazdy? Założyliśmy sobie, że będzie to nagranie dużo bardziej różnorodne, z widocznymi wpływami orientalnymi. Większy rozrzut w tempach - próbujemy różnych rzeczy.

J: Nie wiem od czego to zależy. To nie był pomysł, że od teraz gramy inaczej, po prostu takie utwory skomponowaliśmy. Chciałem, żeby płyta miała klimat, ale nie robiłem niczego na siłę. Po prostu robiliśmy swoje i z tego wyszły taki kawałki jakie są na "The Cult of Vermin". Od czasu pierwszych porównań Saratan do Paradise Lost nie słucham muzyki Anglików, żeby się nawet podświadomie nie inspirować tym zespołem. Tak więc wychodzi to samoczynnie.

Hehe... jasne, przecież tego Paradise Lost to są jakieś minimalne ilości. Jak już zahaczyliśmy pierwsze demo, to od razu mam w głowie utwór "Disciples of Opium". Krótko mówiąc wymiękam przy takich dźwiękach. Coś pięknego, orientalnego. Tylko szkoda, że tak krótko... Proszę obiecać, że takie granie będzie w Saratan zawsze...

J: Bardzo lubię zamieszczać na płycie utwory instrumentalne, ponieważ traktuję je jako chwilę oddechu przed burzą. Po takim intrze, następny kawałek brzmi dwa razy ciężej. Mogę obiecać, że na płytach Saratan będą jeszcze utwory instrumentalne. Już teraz mogę powiedzieć, że mamy ciekawe plany odnośnie takich kawałków na nadchodzącą płytę. Mogę również obiecać, że pierwiastek muzyki orientalnej zawsze będzie obecny w naszej muzie.

I to jest bardzo optymistyczna wiadomość. Wracając do "The Cult of Vermin". Który utwór jest Twoim osobistym faworytem?

J: Nie jestem w stanie wybrać takiego jednego kawałka, wymienię ich kilka: "Path of Mistakes" za motorykę, oraz wpadający w ucho wokal, "Never Conform" za żywiołowość i "Vermin" za wstawki orientalne. Te trzy kawałki najbardziej lubię z "The Cult of Vermin". Płyta jest równa przez co tak naprawdę ciężko jest wybrać tylko jeden, najlepszy kawałek.

Mamy tutaj kawałek "Illness We Preach", który nagraliście na wspomnianym już "Infected with Life". Od początku był taki plan, czy może spontanicznie został dołączony do dużego CD?

J: Na rok przed nagraniem płyty wiedzieliśmy, że zamieścimy na niej "Illness we Preach". Ten kawałek jest najlepiej znanym naszym utworem, poza tym nie chcieliśmy z niego tak szybko rezygnować. W przyszłości nie przewidujemy podobnych zabiegów z naszej strony. Była to sytuacja wyjątkowa, bo demem zwróciliśmy na siebie jakąś uwagę. Debiut z kolei dotarł do ludzi w nieporównywalnie większej skali. Dlatego nie traktowaliśmy tego jako zjadanie własnego ogona.

Można powiedzieć, że to taki ukłon do pierwszego dema. Płyta ukazała się z logo "My Kingdom Music". Mieliście jakieś inne propozycje, czy ta była jedyna?

J: Dostaliśmy cztery propozycje wydania płyty. Tak naprawdę równocześnie prowadziliśmy rozmowy tylko z dwiema, ponieważ z tych pozostałych ofert nie chcieliśmy korzystać. Przez około dwa miesiące rozmawialiśmy z My Kingdom Music, oraz z jedną wytwórnią ze Skandynawii. Po dłuższym czasie, ta druga wycofała się z rozmów, tłumacząc się kwestiami finansowymi. Została więc oferta Włochów z której postanowiliśmy skorzystać.

Jak wygląda w tej chwili sytuacja na linii wytwórnia-zespół? Na co możecie liczyć ze strony "MKM"? Jakaś szersza promocja? Koncerty?

J: Włosi starają się nas promować w całej Europie. Efektem ich pracy jest grubo ponad 150 recenzji płyty oraz wywiady dla zagranicznych zinów. Z oczywistych powodów najlepiej im idzie na półwyspie Apenińskim, jednakże w innych krajach też jest nieźle. Przed podpisaniem kontraktu wiedzieliśmy, że nie zorganizują nam trasy, co najwyżej pomogą zrobić koncerty we Włoszech. Na razie z pracy naszego wydawcy jesteśmy zadowoleni, nie obijają się.

Rzeczywiście ostro pracują... Waszą mocną stroną są niewątpliwie solówki. Dużo nad tym elementem pracujecie, czy po prostu to siedzi w głowie i palcach?

A: No cóż, dzięki. Przynajmniej w moim wypadku faktycznie jest tak, że albo używam do tego głowy i dopracowuję solówkę sprawdzając różne możliwości, tworząc pewien zamysł i plan, albo też po prostu jak na rauszu: jedziemy z koksem, bez filozofii i myślenia - do przodu.

J: Każdy element w naszej grze staramy się dopracowywać, tak samo jest z solówkami. Nie przepadam za improwizacjami podczas sesji nagraniowych, przez co sola muszą być gotowe na jakiś czas przed studiem. Gitarzyści w Saratan pracują nad tym, żeby te fragmenty utworów nie były tylko dla zasady, lecz żeby wnosiły coś ciekawego do kawałka.

W jaki sposób "dzielicie się" obowiązkami? Z tego co wyczytałem, to sola gracie zmiennie...

J: Staramy się aby podział był sprawiedliwy. Zazwyczaj wygląda to tak, że kiedy zaczynamy ogrywać nowy utwór, ten gitarzysta któremu bardziej się on podoba, bierze z niego sola.

A: Bez ceregieli dzielimy się mniej więcej po pół. Dzięki temu, że z Kawą celujemy trochę w inne utwory, podział przebiega bezproblemowo. Chyba się pod tym względem dopełniamy i zazwyczaj w ślepo wiem gdzie chcę grać solówkę, a gdzie Kawa sobie poradzi lepiej.

A ogólnie jak wygląda komponowanie muzyki w obozie Saratan? Jarek chyba pilnujesz wszystkiego?

J: Pod tym względem miewam zapędy dyktatorskie. Z racji tego, że piszę większość muzyki, oraz wszystkie teksty dla zespołu, odpowiadam za pewną wizję Saratan. Oczywiście korzystam z riffów gitarzystów, tak samo jak bardzo chętnie korzystam z ich opinii. Większa część "Future is Grim" jest autorstwa Sławka, a główny riff "Serve the Death" jest pomysłem Adama.

Hehe... Dyktator... chłopaki nie dajcie się ;) To od razu zapytam o jakieś nowe pomysły, może gotowe kompozycje. Myślicie już o kolejnym CD? Czy jednak musicie nacieszyć się "The Cult of Vermin"?

J: Nowa płyta jest gotowa w około 70 %. Teraz pracujemy nad resztą kompozycji, a do studia wchodzimy w maju 2009. Jeżeli termin nagrań się nie zmieni, płyta przed wakacjami będzie gotowa i wtedy zaczniemy szukać wydawcy. Co do nowych kawałków, mogę powiedzieć że charakterystyczne dla nas elementy pozostaną, jednak będzie parę innowacji. Nowością będzie kilka bardzo szybkich kawałków, jak i instrumentale - trochę inne niż te poprzednie.

A: Proces nagrania i wydawania jest bardzo długi wliczając w niego czas planowania i przygotowań. Myślimy już zatem o następnej sesji nagraniowej, gdyż ciężko byłoby znaleźć dobry termin w studiu bez sporego wyprzedzenia. Część, jeśli nie znakomita większość kawałków jest już gotowa. Teraz trzeba to pieścić i dokończyć, no i przed latem wchodzimy znów do studia. To już jest trochę tak, że czas cieszenia się z "The Cult of Vermin" ustępuje polu temu co mamy zrobić w na następnym nagraniu.

To już czekam niecierpliwie na kolejny CD. Jarku... pytanie z trochę innej beczki. Jak współpracuje się Tobie z drugą częścią sekcji rytmicznej?

J: Jest to zwykła współpraca dwóch braci. Często się kłócimy, czasem na siebie wrzeszczymy - nic nadzwyczajnego :) Natomiast zawsze jest zabawnie - Wiktor jest taką osobą przy której ciężko zachować powagę, szczególnie wtedy gdy on stara się być poważny.

Grunt, to zdrowe podejście. Jak spoglądacie dzisiaj na tą całą "Thrash Metal Reaktywacja"? Z jednej strony to może w jakimś stopniu popchnąć Was do przodu, a z drugiej - takie odnoszę wrażenie, że to trochę gdzieś tam się rozmyje. Młode zespoły (te klonujące Wielkich) szybko się wypalą i zostanie (w większości) tylko to co wartościowe. Jak to widzicie?

J: Jak w każdym rodzaju muzyki, tak i w metalu panują mody. Jest to brutalna prawda, ale kiedyś, za dwa, trzy lata moda na thrash przeminie. Kapele oczywiście zostaną, ale nie będzie już towarzyszącej tej reaktywacji atmosfery. Wydaje mi się że ten rodzaj muzyki dalej będzie popularny - nie będzie takiej recesji jak na początku lat 90, jednakże cała ta pompa opadnie, a ziny i wytwórnie zaczną głosić powrót blacku lub jakiś kolejny zdelokalizowany "New Wave of...". Nie ma w tym nic zaskakującego, kwestia tylko jak zespoły thrashowe wykorzystają te kilka lepszych lat.

Jakiej muzyki słuchacie na co dzień? Które krążki ostatnio "pozamiatały" Was dokładnie?

A: No cóż jak spojrzę na listę ostatnio odtwarzanych płyt to widzę: Metallica - Death Magnetic, Machine Head - The Blackening, Lamb of God - Ashes of the Wake, Chimaira - Resurrection, ale to się chyba cały czas zmienia, chociaż przyznam, że nie mam ostatnio czasu na wielkie poszukiwania.

J: Ostatnio pozamiatał mną Mastodon - lepiej późno niż wcale. Ponadto ostatnie dokonania Nine Inch Nails, oraz - o zgrozo - nowy Slipknot... Sam nie wierzę, że to piszę, ale "All Hope is Gone" to naprawdę dobra płyta. Czekam na nowy Satyricon, na dvd Nevermore, oraz na kilka płyt polskich thrashowych kapel. Muszę przyznać jednak że rok 2008 był taki sobie jak chodzi o premiery i cały czas słucham więcej staroci.

Rzeczywiście 2008 nie powala specjalnie. Najbliższe plany zespołu to...? Gdzie będzie można zobaczyć i usłyszeć Saratan?

J: Plany się krystalizują, ale dopóki nie będę znał konkretów nic nie mogę podać. Będziemy grać koncerty i w Polsce i za granicą, ale o tym dowiecie się z naszych stron internetowych np. z www.myspace.com/saratanband

Co chcielibyście osiągnąć jako zespól? Dokąd dojść i z kim się zmierzyć?

J: Chcemy osiągnąć wiele! Przede wszystkim chcemy być zadowoleni z naszych płyt, grać trasy. Na najbliższy okres - grać jak najwięcej coraz większych koncertów takich jak festiwale letnie. Oczywiście standardowo chcielibyśmy zagrać przed Slayerem, Testament. Docelowo chcielibyśmy nie dokładać z własnej kieszeni, oraz być w dużej, uczciwej wytwórni (nie komentuj hehe ;). Jak choć część z tego zrealizujemy będziemy zadowoleni!

No i na koniec tradycyjnie kilka słów dla czytelników MetalSide. Ja dziękuję za wszystkie odpowiedzi i poświęcony czas!

J: Dzięki za wywiad oraz za zainteresowanie naszym zespołem. Zapraszam wszystkich do zapoznania się z muzyką Saratan oraz na nasze koncerty. Pozdrawiam wszystkich i do zobaczenia!

A: Wielkie dzięki, do spotkania na koncertach!


Autor: Gumbyy

Data dodania: 22.11.2008 r.



© https://www.METALSIDE.pl 2000 - 2024 r.
Nie używaj żadnych materiałów z tej strony bez zgody autorów!