Heavenly - "Nowy rozdział"


Naprawdę nie sądziłem, że Heavenly może się pozbierać. Tym bardziej podziwiam Bena Soto, że zdołał poskładać tę formację do kupy. Co więcej, nie tylko zdołał poskładać, ale nagrał z nią naprawdę świetną płytę! Po wyśmienitym "Dust To Dust" Heavenly uderza z nowym materiałem, materiałem nagranym w zupełnie nowym składzie, z nowymi ludźmi, z nowymi pomysłami. Nowe dziecko, to wypisz wymaluj Heavenly w 100%. Cieszę się, że Ben nadal trzyma formę, entuzjastycznie odpowiada na pytania. Można więc spokojnie liczyć na jeszcze kilka takich płyt. Ja zatem załączam "Virus", Wam życzę miłej lektury.





Witaj Ben! Na początku muszę pogratulować wam kolejnej świetnej płyty. Szczerze mówiąc, obawiałem się, że po tylu zmianach w składzie nowy krążek wyjdzie jakiś taki nijaki. Zwracam honor, wyszło świetnie.
Ben Soto:
Wielkie dzięki! Jesteśmy dumni z tej płyty. Ona potwierdza, że wszystko jest możliwe, jeżeli robisz coś z pasją i dużą dozą cierpliwości.

No właśnie, zmiany w składzie. Zanim zapytam Ciebie o konkretnych muzyków, chciałbym poznać ogólny powód podziału w Heavenly. Co właściwie stało się, że w pewnej chwili w Heavenly z oryginalnego składu został jedynie... Ben Soto?
Zarówno w zespole, jak i w życiu trudno jest znaleźć taką grupę ludzi, która dążyłaby dokładnie do tego samego, podążała tą samą ścieżką, podejmowała identyczne decyzje itd. Po tych wszystkich latach pewni muzycy postanowili zakończyć etap z Heavenly, ponieważ wybrali inny kierunek rozwoju i chcieli grać w innym stylu.

Wiesz co dzieje się z muzykami niegdyś grającymi z Tobą? Słyszałem, że założyli formacją Maladaptive. Co też chłopaki pogrywają?
Kompletnie nie wiem, co oni teraz robią, z wyjątkiem tego, że Fred jest nowym basistą w Dragonforce i założył razem z Maxem i PE wspomniany przez ciebie, thrash metalowy Maladaptive. Życzę im wszystkiego najlepszego w życiu prywatnym i karierze.

Było o dawnych muzykach, musi być i o tych obecnych. Opowiedz o każdym z nich. Gdzie i jak się poznaliście? Czemu akurat ten, a nie inny dołączył do Heavenly itp.? Zamieniam się w słuch.
Poszukiwania nowym muzyków zaczęły się w marcu 2004 roku. Niemal od razu otrzymaliśmy wideo od Oliviera Lapauze'a, który czasami pogrywał z Fairyland. Ja i Charley byliśmy pod wielkim wrażeniem jego techniki. Uznaliśmy, że gość gra jak Kiko Loureiro lub Michael Romeo. Później Olivier przedstawił nam Thomasa Das Nevesa, który od zawsze grał dużo progmetalu, więc również wyróżniał się wysokimi umiejętnościami technicznymi. Inaczej miały się sprawy z Matthieu Plana. Charley rozmawiał z nim w szkole muzycznej w Nancy (MAI), a po dyskusji uznali, że warto byłoby razem spróbować. Jak się domyślasz, wszystko zadziałało. Olivier i Thomas znali Heavenly z płyty "Sign of the Winner", podczas gdy Matthieu jest naszym "odkryciem". Na szczęście, polubił zespół!

Cieszę się, że wszystko tak ładnie się ułożyło. W zupełnie nowym, odmienionym składzie zarejestrowaliście "Virus". Powiedz, jaka przyświecała wam idea? Zadaniem było przebić "Dust To Dust", nagrać płytę w podobnym klimacie, czy może zupełnie odciąć się od wcześniejszych nagrań i wraz z nowymi ludźmi zacząć "nowe życie"?
Ta płyta to jak nowy początek dla zespołu, ale bez odcinania się od przeszłości. Jesteśmy dumni ze wszystkich naszych albumów, ponieważ każdy był krokiem wprzód, krokiem, który doprowadził nas do teraźniejszości. Nie chcemy zapominać o przeszłości, ale chcemy ją wykorzystać, aby dalej iść do przodu. Tak więc "Virus" należy uznać za nowy rozdział w działalności Heavenly, a nie traktować go jak nową historię.

Płyta ukazała się najpierw w Japonii, gdzie wskoczyła do notowania najlepszych album ów. Podobnie zresztą jak "Dust To Dust". Jak czuje się muzyk, który bez wątpienia odnosi sukcesy w "metalowej Mekce"?
Doprawdy było to dla nas spore zaskoczenie. W pierwszym tygodniu po premierze "Virus", znaleźliśmy się na japońskich listach przebojów wśród trzystu innych grup, potem dostaliśmy się do Top 200, osiągając ostatecznie 105. pozycję. To dla nas niezwykle istotne, ponieważ stanowi wyraz uznania dla naszej muzyki, co daje nam siłę do ciągnięcia tego całego wózka, haha.

A propos wydania płyty w Japonii. Czemu "Virus" w pierwszej kolejności ukazał się właśnie tam? Chcieliście uhonorować jakoś specjalnie japońskich fanów, a może nie mieliście jeszcze kontraktu w Europie? Zdradź kilka szczegółów.
"Virus" został wydany we wrześniu w Japoniii ze względów kontraktowych. Tam płyta musi ukazać się przed jej premierą w innych krajach. Dlatego też "Virus" ukazał się najpierw w Japonii, a poza tym, jak wspomniałeś, z wyjątkiem Francji nie mieliśmy wówczas podpisanego kontraktu w Europie.

Ostatecznie jednak płyta trafiła do Europy dzięki AFM Records. Jak czujecie się w wytwórni robiącej najgorsze promówki na świecie? Nie zrozum mnie źle, lubię AFM, ale słuchanie promosów tej wytwórni to istna katorga. Na szczęście w Waszym przypadku muzyka wynagradza wszystko.
To coś zupełnie dla nas nowego, ponieważ jesteśmy dopiero pierwszy raz w tej wytwórni. Jesteśmy szczęśliwi będąc tutaj i całkowicie im ufamy. Nie jesteśmy niczym rozczarowani i mam nadzieję, że nie będziemy, haha. Czas pokaże.

Wracając jeszcze do japońskiej wersji. Japończycy dostali dwa numery dodatkowe. Opowiedz naszym czytelnikom o tych bonusach, wielu z nich z pewnością będzie miało pewne problemy z dorwaniem tych kompozycji.
Jak powiedziałem, ze względu na kontrakt płyta ukazała się tam najszybciej i z tego samego powodu musiała zostać wzbogacona o dodatkowe utwory. Na każdym japońskim wydaniu znajdziesz dwa bonusy: "The Joker" napisany i zaśpiewany przez Charleya, oraz japońską wersję "Spill Blood On Fire".

No właśnie, drugim bonusem jest "Spill Blood On Fire" w wersji japońskiej. To już chyba zamieniło się w tradycję, mam rację? Powiedz, kto wpadł na tak szaleńczy pomysł? Różne rzeczy robiono dla Japończyków - nagrywano u nich koncerty, pisano dla nich kompozycje, ale śpiewać w ich języku, hehehe?
Kiedy w kraju kwitnącej wiśni pojawiła się japońska wersja "Dust To Dust", otrzymaliśmy pozytywny odzew od Japończyków i było to bardzo ważne dla zespołu. Przy okazji najnowszej płyty, początkowo mieliśmy zamiar dołączyć jedynie "The Joker", ale w trakcie nagrywania postanowiliśmy jeszcze raz spróbować utworu w japońskiej wersji. Powiedziałem więc "zróbmy 'Spill Blood On Fire' po japońsku, nigdzie nam się nie śpieszy". Miałem nadzieję, że reakcja fanów będzie tak entuzjastyczna jak w przypadku "Dust To Dust". Śpiewanie w tym języku sprawia mi dużą przyjemność!

Skoncentrujmy się na europejskiej wersji, bo tę przecież w większości kupią wasi europejscy fani. Jak byś porównał "Virus" z poprzednikiem? Co do muzyki Heavenly dorzucili nowi muzycy?
Nagrywając tę płytę, chcieliśmy uzyskać "dobrą mieszankę" mocy i melodii. Z jednej strony, gitary rytmiczne i basówka nadają muzyce potężnego wymiaru, a z drugiej strony - wokale i gitary prowadzące wnoszą do niej więcej melodii. W taki sposób chcieliśmy zatrzymać te dwa istotne aspekty w naszej muzyce. I to prawdopodobnie jest podstawowa różnica między bardziej bezpośrednim "Virus" a "Dust To Dust", który ze względu na orkiestracje brzmi bardziej symfonicznie. Jeżeli chodzi o kompozycje, zachowaliśmy ich istotę, choć uważam, że te z "Virus" są najbardziej dojrzałymi kawałkami w porównaniu z wcześniejszymi. Utwory są mocniejsze i wpadają w ucho, dlatego prawdopodobnie będą lepiej brzmieć na scenie. Pod innym względem - produkcyjnym - ta płyta jest również lepsza od poprzednich. Pracowaliśmy z wieloma utalentowanymi ludźmi, żeby wspomnieć Philipa Colodetti (Luca Turilli, Kamelot) oraz Mikę Jusilla z Finnvox Studio (Sonata Arctica, Nightwish, Stratovarius). Jesteśmy bardzo dumni z ich pracy, zresztą jak zawsze.
Jeśli zaś chodzi o proces pisania materiału, przynosiłem chłopakom demo z utworami, które każdy mógł "dotknąć" i modyfikować, aby wspólnymi siłami uzyskać jak najlepszy efekt finalny. Charley i Olivier aranżowali partie gitar, Thomas i Matthieu robili to samo ze swoimi. W taki sposób każdy z muzyków był ważnym ogniwem podczas tworzenia materiału.

Co ciekawe, brak na nowym krążku ballady. Muszę przyznać szczerze, że uwielbiam "Dust To Dust" i myślałem, że na nowej płycie też coś podobnego umieścicie. Czemu tym razem brak wolnej kompozycji?
Myślę, że istotne jest to, aby inspiracja sama "wypowiedziała" się na ten temat, haha. Nigdy nie zmuszam się do napisania czegoś, ponieważ tym sposobem na pewno stworzyłbym coś złego. Na "Dust To Dust" pojawiła się ballada, ponieważ w tamtym czasie tak do nas "przemówiła" inspiracja. Jeżeli więc na "Virus" nie ma ballady, wcale nie oznacza to, że taki był nasz zamiar od początku. Chodzi raczej o to, że atmosfera panująca na "Virus" nie zainspirowała mnie do napisania takiego utworu. W każdym razie, może doczekasz się jej na następnej płycie...

Mam nadzieję, że na poziomie "Dust To Dust". Zmieńmy nieco temat. Poprzedni krążek był koncept albumem, opowiadającym o wampirach. Jako że razem z promosem nie otrzymałem liryków, będziesz musiał opowiedzieć o nowych tekstach. O czym jest tym razem?
"Virus", w przeciwieństwie do "Dust To Dust", nie jest koncept albumem, a zbiorem dziewięciu indywidualnych utworów, które mówią o różnych sprawach.

Utwór pierwszy - "The Dark Memories" opowiada historię o człowieku, który chce się wykaraskać z załamania nerwowego. "Spill Blood On Fire" mówi o ranach, które ludzkość zdołała nagromadzić przez wieki - wojna, ubóstwo, terroryzm, rasizm, zanieczyszczenie środowiska naturalnego itd. Najdziwniejsze z tego wszystkiego jest to, że nie wyciągnęliśmy wniosków z przeszłości. "Virus" opowiada o pewnym szpiegu, który pragnie jedynie niszczyć i zadawać cierpienie, aby wszędzie zapanowały rządy terroru. Bardzo ciekawą rzeczą jest to, że utwory te pisałem wyobrażając sobie szpiega o imieniu Wirus. "The Power & Fury" dotyczy kryzysu sumienia w dzisiejszych czasach. Taki stan rzeczy postępuje z dnia na dzień. Dlatego nie zapominajcie: "mocno trzymajcie się swoich marzeń dopóki jeszcze macie czas"([z fragmentu tekst "cling to your dream as long as you have time" - przyp. Nicolo). "Wasted Time" to historia o więźniu, który zastanawia się nad swoim dotychczasowym życiem. Myśli o nim samotnie pogrążony w mroku. Zdaje sobie sprawę, że czas nieustannie upływa i w konsekwencji nie zaznaje w życiu szczęścia. "Bravery In The Field" traktuje o wojnie domowej oraz tych wszystkich wojownikach, którzy są dumni i odważni na polu walki. Właściwie jest to coś, z czym możesz spotkać się we współczesnym kinie. "Liberty" to następny kawałek mówiący o wojnie i ludziach, którzy od początków ludzkości umierają w walce o wolność. Historia ta dotyczy wielu krajów. Ostatni "Prince Of The World" jest przepięknym utworem, którego temat skupia się wokół młodzieńca. Człowiek ten musi pożegnać się ze swoim dzieciństwem, przyjaciółmi i rodziną, aby przejść do nowego wymiaru, zdobyć sławę oraz zdetronizować króla królów.

Przejdźmy do spraw "czysto technicznych". Na "Virus" pojawiło się kilku gości. Opowiedz, jak doszło do tego, że Tanya, Kevin i Tony użyczyli Wam swoich talentów?
To był szczęśliwy zbieg okoliczności. Wspólnie z Olivierem udaliśmy się na koncert Sonata Arctica w Montpellier (Francja). Po ich występie pogadaliśmy sobie z Tony Kakko i fajnie spędziliśmy czas. Zapytałem go, czy nie zechciałby ze mną zaśpiewać dla zabawy, a on powiedział: "OK, człowieku, gdziekolwiek chcesz", haha.
W przypadku Kevina wyglądało to nieco inaczej. Pamiętam niezwykły wieczór na południu naszego kraju z wieloma francuskimi, heavy metalowymi zespołami. Rozmawiałem z Kevinem i przyznałem mu, że nigdy nie nagraliśmy klawiszowej solówki na płytach Heavenly. To był prawdziwy wstyd. On po prostu zaproponował: "jeśli chcesz, mogę spróbować". Moja odpowiedź była jedna: "Zgoda! Spróbujmy". Mam nadzieję, że podoba ci się rezultat.
Z Tanyą to jeszcze inna bajka. W 2001 roku graliśmy europejską trasę z Edguy i nieźle bawiliśmy się w przeciągu tych sześciu tygodni. Mam dobre wspomnienia z tamtego okresu. Od tamtego momentu jesteśmy w stałym kontakcie. Kiedy postanowiliśmy przerobić utwór Jermaine Jackson, zaczęliśmy szukać odpowiedniej wokalistki i szybko pomyśleliśmy o Tanyi. Na szczęście przystała na naszą propozycję, a jej głos doskonale wpasował się w kawałek i harmonijnie współbrzmiał w moim śpiewem. Jestem ogromnie wdzięczny wszystkim naszym gościom.

Ciągnąc dalej ten temat, w jaki sposób dobieracie kawałki, w których pojawiają się goście? Wybieracie sobie kandydatów do odpowiednich numerów czy wręcz odwrotnie, znajdujecie muzyka i do niego dobieracie kompozycję? Jak to u was wygląda?
Najpierw nagraliśmy trzyutworowe demo "Virus", aby zdobyć kontrakt w którejś wytwórni. Jedno z nich zawierało takie utwory, jak "The Dark Memories", "Wasted Time" i "When The Rain Begins To Fall". Przesłuchaliśmy je wielokrotnie aż do chwili, kiedy kawałki dojrzały w naszych głowach. Po kilku dniach pomyśleliśmy, że brzmiałyby interesująco z jakimiś gośćmi. Reszta, jak przed chwilą powiedziałem, była szczęśliwym zbiegiem okoliczności.

By zamknąć temat nowej płyty, spytam jeszcze o cover. Nie sądzisz, że "When The Rain Begins To Fall" to numer nieco za bardzo popowy jak na muzykę Heavenly? Przyznam, że fajnie zrobiliście ten numer ale nie lepiej było sięgnąć po coś mocniejszego?
Naprawdę jesteśmy fanami takiego rodzaju muzyki. Możesz w nim znaleźć piękne melodie i riffy. "When The Rain Begins To Fall" był przerabiany na różne sposoby, np. w wersjach techno czy dance. Tak więc my postanowiliśmy zrobić go po naszemu - w wersji Heavenly. Moim zdaniem, jeżeli chcesz coś przerobić, lepiej dokonać wyboru kawałka z innego stylu niż ten, który grasz na co dzień. Pomyśleliśmy, że utwór dyskotekowy będzie interesujący. W oryginalnej wersji występuje duet Jermaine Jackson i Pia Zadorra, dlatego ten element chcieliśmy zachować w naszym wykonaniu. Poprosiliśmy Tanyę, a ona wykonała świetną robotę.

Odchodząc nieco od tematów nowej płyty. Zapewne słyszałeś, że Gamma Ray nagrywa kolejną część "Land Of The Free". Jako że wszyscy wokoło porównują was do ekipy Kaia, zapewne trzymasz rękę na pulsie, wszak trzeba wiedzieć co robi konkurencja. Jaka to będzie płyta? Uważasz, że muzycy dadzą radę przywołać magię "jedynki"?
Pewnie wiesz, że jestem wielkim fanem Gamma Ray, a szczególnie płyty "Land Of The Free". Oczywiście możesz to wyczuć, słuchając naszej muzyki. Ale nie, sądzę, że niemożliwe jest zrównanie się kolejnej części z jej pierwowzorem. Będąc z tobą zupełnie szczery, za każdym razem, kiedy słucham drugiej części "Land Of The Free", jestem mocno rozczarowany. Mam nadzieję, że tym razem będzie inaczej i będę miło zaskoczony! Ale czegokolwiek by oni nie nagrali, Gamma Ray pozostanie jednym z najlepszych zespołów metalowego wszechświata!

Plany Heavenly: Koncerty? Odpoczynek? A może nowy materiał? Zdradź kilka szczegółów z Waszego harmonogramu.
Nie plany, a raczej duże chęci. Mamy nadzieję, że dzięki tej płycie będziemy mogli podróżować po świecie, grając koncerty w różnych miejscach. Granie na żywo jest dla nas ważne. Jeżeli będziemy mieć taką okazję, na pewno wybierzemy się do każdej miejscowości i "zanieczyścimy" ją naszą muzyką, haha. Właściwie to na czerwiec mamy już zaplanowany tour po Francji, teraz rozmawiamy o europejskiej trasie.

Dziękuję za wywiad i gratuluję kolejnej, bardzo dobrej płyty. Ostatnie słowa zostawiam Tobie.
Po pierwsze, w imieniu swoim i kolegów z Heavenly chciałbym podziękować wszystkim, którzy wspierają nasz zespół. Po drugie, mamy nadzieję, że najnowszy album "Virus" spodoba się wam. I być może zobaczymy się na koncertach. Wszystkiego najlepszego.


Wywiad zaczerpnięty z Heavy Metal Pages



Autor: Krzysiek

Data dodania: 25.07.2007 r.



© https://www.METALSIDE.pl 2000 - 2024 r.
Nie używaj żadnych materiałów z tej strony bez zgody autorów!