01. Apocalypticon
02. World War Now
03. Satan Is Real
04. Totalitarian Terror
05. Gods Of Violence
06. Army Of Storms
07. Hail To The Hordes
08. Lion With Eagle Wings
09. Fallen Brother
10. Side By Side
11. Death Becomes My Light



W Roku Pańskim 1986 na świecie nastała apokalipsa. Trzech niepozornych thrash metalowców z Essen wydali na rynek zaledwie 39-minutowy LP o nazwie "Pleasure To Kill". Bez względu na to, czy ktoś jest jej bezgranicznym sympatykiem bądź nie, nie można jej odmówić tego, że wpłynęła na całą rzeszę death metalowych kapel. Dziś utwór tytułowy z tego 31-letniego wydawnictwa wydaje się być najlepszym przykładem tego, jak powinno grać się death metal. Surowe brzmienie, brutalne i ultraszybkie kompozycje oraz zachrypnięty głos Mille Petrozzy okazał się być strzałem w dziesiątkę, a "Pleasure To Kill" do dziś jest uwielbiane przez fanów tamtego wizerunku Kreator.

Dobrze jednak wiemy, że czasy się zmieniły, a trzech Niemców i Fin już dawno odcięli się od dokonań z lat 1985-1987. Teraz Kreator gra muzykę o wiele bardziej przystępną słuchaczowi. Choć nie wyprutej do końca z agresji znanej z takich płyt jak znakomite "Extreme Aggression" czy "Coma Of Souls". Wszystko to zaczęło się od "Violent Revolution" kiedy to po latach twórczej niemocy, zespół powrócił w agresywno-melodyjnym stylu, ale jeszcze z przewagą tego pierwszego członu. Od kolejnej płyty ("Enemy Of God") ten drugi człon zaczął rosnąć w siłę, aż wydawałoby się, że kulminacją tego okaże się być "Phantom Antichrist". I tak przynajmniej było, dopóki nie ukazał się "Gods Of Violence".

Nie zrozumcie mnie źle - ewolucja stylu grupy to rzecz naturalna i jeśli ta postępuje z rozsądkiem, może przynieść mnóstwo korzyści w postaci nowych fanów, którzy polubią stare i nowe oblicze zespołu. Ba, nawet "Phantom Antichrist", momentami nieco przeginający z melodiami w takich "Victory Will Come" czy "Your Heaven, My Hell", nie sprawiał wrażenia napisanego w 15 minut na kolanie. Jednak to, co Mille Petrozza przygotował słuchaczom na "Gods Of Violence", zakrawa jednocześnie na zajebistość i kpinę.

Przede wszystkim, zacznijmy od tych osławionych "szwedzkich melodyjek". Nie chciałbym się znów odwoływać do poprzednika, ale nawet on, mając w każdym utworze melodyjkę (która to raczej budzi skojarzenia z Iron Maiden), nie powodował znużenia tym elementem. Tutaj melodia pojawia się właściwie wszędzie i tak jak zdarzają się momenty, gdzie całkiem fajnie urozmaica kompozycję (część środkowa "World War Now", refren "Lion With Eagle Wings"), tak i zdarzają się momenty, które sugerują nam fascynację zespołu dokonaniami HammerFall'a (bridge "Totalitarian Terror", refren "Fallen Brother"). Doprowadza to do takich absurdów, jak "Hail To The Hordes", który brzmi jak jakiś metalowy cover folkowej kapeli, która właśnie dostała się na Eurowizję. No po prostu ręce opadają.

Tu już nawet nie chodzi o to, że materiałowi brakuje jadu - występuje on w riffach do tytułowego, "Totalitarian Terror" czy "Lion With Eagle Wings", które gniotą niemiłosiernie. "World War Now" (występujący po otwierającym całość symfonicznym intrze "Apocalypticon") to najagresywniejszy numer od kilku(nastu) dobrych lat. Jadu nie brakuje, ale tych melodii jest po prostu za dużo. Wspomniany już kilkukrotnie "Totalitarian Terror" robi konkretną demolkę, tylko po jakiego wała te patatajki w bridge'u? Utwór wcale nie cierpi na brak melodyjnych gitar, a bez tego cukierkowatego fragmentu przed refrenem byłoby już o wiele lepiej.

Innym utworem, którego dotyka przesyt melodii, jest tytułowy - gdy Petrozza po kilkukrotnym wyskandowaniu "We Shall Kill" zaczyna grać główny riff, rozpętuje się istna burza, ale co z tego, gdy trwa ona zaledwie przez 75 sekund CAŁEGO utworu, który trwa aż 5 minut (pomijam wstęp grany na harfach)! Jeszcze refren wypada w porządku - w końcu koncertowy hymn zawsze się przyda, ale te melodyjki przed i po solówce po raz kolejny próbują udowodnić, że Kreator chce się przypodobać fanom Sabatonu czy HammerFall'a. Już daruję sobie wspomnienie o tragicznym "Hail To The Hordes" czy średnich "Fallen Brother" i "Side By Side". Natomiast tak skrytykowany w recenzjach i na forach "Satan Is Real" nie jest w moim odczuciu zły, albo przynajmniej warstwa instrumentalna nie powoduje u mnie białej gorączki, jak powyżej wspomniane "trojaczki".

Na całe szczęście są jeszcze na tym albumie kawałki, które również nie powodują białej gorączki z powodu "szwedzkiej melodyjki". Oprócz "World War Now" są to ciekawie zaaranżowane "Army Of Storms", niszczące i przy tym nieprzesadnie melodyjne "Lion With Eagle Wings" oraz wieńczący te 51 minut "Death Becomes My Light", który garściami czerpie z złotych lat twórczości kapeli Steve'a Harrisa i przy tym jest zupełnie nietypowym utworem jak na Kreator. Trwa ponad 7 minut i znajdziemy w nim wszystko, co charakteryzuje nowe płyty zespołu - częste zmiany tempa, melodyjne solówki i mocne wokale Mille Petrozzy. Także "Totalitarian Terror" i "Gods Of Violence" świetnie się słucha, niestety cierpią one na wspomniane kilka akapitów wyżej mankamenty.

No właśnie, "świetnie się słucha"... bo jednak jest coś, co nie daje mi spokoju. Gdyby wywalić z płyty "Hail To The Hordes", ubarwić jakoś "Fallen Brother" i "Side By Side", a także zmienić te patatajki z tytułowego na coś cięższego, to płyta spokojnie mogłaby konkurować z poprzednikiem, a może nawet nowy album Overkilla byłby zagrożony. Daleki byłbym od określania tego krążka "grzeszną przyjemnością", bo to zła płyta nie jest. Tylko jak na zespół takiej klasy - niewystarczająco dobra. Słówko o brzmieniu - choć odpowiadał za nie Jens Bogren, czyli producent "Phantom Antichrist", to na nowym albumie nie uświadczycie niczego z mięsistości tamtego materiału. Niby jest moc, klarowny dźwięk i rozsądna głośność, to niestety brak tutaj uroku poprzednika.

Totalitarian Terror:



Ziomaletto / [ 23.08.2017 ]







Nick:  



E-mail:  



Treść komentarza:  



Suma 2 i 3 =




Ziomaletto [ ziomaletto@gmail.com ] 24-08-2017 | 21:05

"Jeszcze wypada w porządku"

Teraz tak mi się rzuciło w oczy - oczywiście powinno być "Jeszcze refren wypada w porządku". Ech.. ;)




© https://www.METALSIDE.pl 2000 - 2024 r.
Nie używaj żadnych materiałów z tej strony bez zgody autorów!