01. The Seven Tongues Of God
02. This Sacrament
03. Next In Line
04. Passenger
05. The Politics Of Ecstasy
06. Lost
07. The Tiananmen Man
08. Precognition
09. 42147
10. The Learning



Obserwowałem tę kapelę od 1995 roku i kiedy usłyszałem w radiu kawałek "Optimist Or Pesimist" (to było jeszcze w czasach, gdy taka muzyka pojawiała się w radiu...) wiedziałem, że oni kiedyś będą wielcy. Potem usłyszałem jeszcze "Lost" i parę tygodni później płytka zagościła w moim odtwarzaczu. O rozczarowaniu nie mogło być mowy, to była jedynie kwestia tego, jak bardzo to mi się spodoba. Po pierwszym przesłuchaniu wiedziałem, że TO JEST COŚ, po drugim stwierdziłem, że TO JEST NAWET COŚ WIĘCEJ, a po trzecim byłem kupiony. Jaka to muzyka? Ciężka, melodyjna, skomplikowana, nietypowa. Zwykle ludzie, którzy nie znają jakiegoś zespołu, chcą wiedzieć do kogo można go porównać, ale z Nevermore sprawa nie jest prosta. Gitary są bardzo ciężkie i można porównać je do zespołów thrashowych jak np. Testament. Z drugiej zaś strony mamy unoszący się nad tym wszystkim wokal Warrela Dane'a, który trudno przyrównać do któregokolwiek ze znanych mi wokalistów. Hmmm... być może jest w nim trochę z Bruce'a Dickinsona?

To sześćdziesięciominutowe dzieło rozpoczyna się dość skomplikowanym kawałkiem (co w tym zespole jest normą), zatytułowanym "The Seven Tongues Of God" i spokojnie wyśpiewanymi przez Warrela Dane'a słowami "Every Man Will Ask The Questions And Every Man Will Suffer Blame And Loss". W dalszej części utworu jego wokal staje się nieco bardziej "nawiedzony". Kawałek, jak i cały album, obfituje w różnego rodzaju zmiany tempa i wyrafinowane technicznie riffy. Nie zawsze są one bardzo melodyjne, co być może niektórzy uznają za wadę. Ja jednak wolę właśnie takie albumy, które odkrywa się na nowo z każdym przesłuchaniem, od tych od razu wpadających w ucho.

Mamy tutaj kilka czadowych szybkich killerów, jak na przykład "Next In Line" czy "42147", ale jest tu też parę nieco bardziej progresywnych kawałków. Do tych zalicza się np. 10-minutowy, zamykający płytę "The Learning", który zawiera dość interesujące spostrzeżenia na temat sztucznej inteligencji. Jest i jedna ballada ("Passenger"), ale to nie jakieś pieprzenie w stylu "Nothing Else Matters", tylko fajny refleksyjny kawałek. Wszystkie teksty napisał Warrel i w wielu z nich jest sporo polityki ("The Tiananmen Man" - już sam tytuł mówi za siebie, czy "The Politics Of Ecstasy"). Gra gitarzystów jest w niektórych momentach wręcz rozwalająca (wrzućcie sobie na słuchawki np. "42147"). Spokojnie mógłbym więc polecić tę płytę fanom takich formacji jak Testament, Metallica i Megadeth ze środkowego okresu twórczości, Annihilator, Overkill czy Slayer. Także fani Death'owego "Symbolic" powinni znaleźć tu coś dla siebie - podobno Chuck Schuldiner też lubił Nevermore.

Moim zdaniem ten album jest znacznie lepszy niż dokonania Metalliki, Megadeth i Iron Maiden z tego samego okresu. Mimo to Nevermore nie odniosło dużego sukcesu komercyjnego. Być może nie każdemu podoba się tak skomplikowana muzyka. Warto jednak chociaż poznać ten ciekawy zespół. Nevermore - zespół muzyków z Seattle, którzy nie cierpią grunge'u.

Next In Line:




Jarek Z / [ 20.08.2014 ]







Nick:  



E-mail:  



Treść komentarza:  



Suma 2 i 3 =




Svent [ smerfnaczelnik@wp.pl ] 23-08-2014 | 02:07

Jeden z moich ukochanych albumow wszechczasow a sam band Nevermore z pierwszej piatki. Porownywanie tej klasy wizjonerow to rzepolistow z popularnych marek to jak noszenie lachow z New Yorkera i dziwienie sie, ze to jedenak nie jest elegancja.


Jarek Z [ niewiem@zapomnialem.pl ] 24-08-2014 | 19:05

Nikt tu przecież nie porównuje nikogo do "rzępolistów" :)






Nevermore
The Politics Of Ecstasy

Century Media Records - 1996 r.




9/10




© https://www.METALSIDE.pl 2000 - 2024 r.
Nie używaj żadnych materiałów z tej strony bez zgody autorów!