01. All I Want
02. Insanity
03. Down
04. Set This World Of Fire
05. Dies Irae
06. World Of Pain
07. Shadows
08. Living My Dream
09. Seven Deadly Sins
10. You Want It, You'll Get It
11. Unity



Heavy Metal. Niby 2 wyrazy, a jakie pojemne. Czego one nie obejmują! No właśnie, tu pojawia się pewien paradoks. Heavy Metal coraz rzadziej oznacza to co oznaczać powinien. Chodzi mi o to, że zespołów grających prawdziwy Heavy pozostało niewiele. Iron Maiden - raz, dwa - Iced Earth, trzy - Rage. Oczywiście, to nie jedyne kapele, ale chyba te najbardziej tradycyjne. I właśnie na ostatnim zespole się skupię. Rage w przeciwieństwie do większości zespołów jest triem!!! I tu można zadać odwieczne pytanie: czy trio robi więcej wrażenia, bo trzech muzyków potrafi grać tak, aby sprawiać wrażenie liczniejszego bandu. Czy też kapele liczniejsze (że o Ironach nie wspomnę), bo muszą taką ilość muzyków połączyć w zgrany kolektyw. A skoro jest to odwieczne pytanie, to po co na nie odpowiadać??? :) Ja nie zamierzam. Chcę natomiast opisać to co Niemcy postanowili przekazać nam na albumie "Unity".

Jak już wspomniałem Rage to trio, którym dowodzi basista Peavy Wagner. Oprócz niego w zespole grają Victor Smolski (notabene istny geniusz, wirtuoz gitary i multiinstrumentalista) oraz Mike Terrana (gary). Ale co tych trzech urodziwców potrafi? Victor jak już wspomniałem geniusz etc., Peavy całkiem niezły wokalista i basista, a Mike solidny pałker. Ten nieliczny kolektyw tworzy muzykę będącą porywającym heavy, czasem z elementami thrashu. Tyle tytułem wstępu. Czas rozpocząć wywód na temat: Cóż usłyszmy na tym albumie? 11 kawałków, których długość oscyluje w granicach 4-5 minut (z dwoma wyjątkami).

"Unity" rozpoczyna świetny "All I Want" z niesamowicie melodyjnym refrenem, który jeszcze długo będzie się słuchaczom tłukł gdzieś tam w czaszce. Zresztą melodyjne refreny spotkamy w większości kompozycji. I tak chociażby kapitalny "Insanity", czy okraszony mrocznym tekstem "Down". Akustyczny wstęp rozpoczyna z kolei "Set This World On Fire", który wg mnie jest jedną z ciekawszych kompozycji. Dynamiczny, ze skandowanym refrenem... miodzio. Kolejną nowinką jest użycie w "Dies Irae" (z łac. dzień gniewu, końca), chóru, który dodaje całemu kawałkowi patosu i wprowadza zdrową dawkę patetyzmu. Właściwie to w ten sposób można by opisać cały album. Bo fenomenalnych kompozycji tu nie brakuje. "Seven Deadly Sins"; "You Want It", You'll Get It" czy "Living My Dream" to kawał mistrzowskiego, dynamicznego grzania w najlepszym wydaniu. Co ważniejsze utwory nie trącą myszką i uciekają (nie zawsze udanie, ale to inna sprawa :) od schematów. Chociaż jest jeden malutki zgrzyt. Schematyczny, właśnie refren w "World Of Pain". Na koniec zostawiłem sobie jeden z dwóch kawałków instrumentalnych, czyli tytułowy "Unity". Utwór, w którym możemy usłyszeć cały wirtuozerski kunszt muzyków tworzących Rage. Wsłuchując się w tą kompozycję można się zastanowić co by było gdyby panowie postanowili grać muzę progresywną... Podejrzewam, że wyszło by im to całkiem dobrze, podobnie zresztą jak wspomniany album. Czy można chcieć czegoś jeszcze???

Dynamiczne, solidne, melodyjne, nieschematyczne granie z nutka szaleństwa i geniuszu??? Podejrzewam, że większości słuchaczy klasycznego metalu to jest tego, aż nadto, a i fani innych gatunków nie powinni być zażenowani dźwiękami płynącymi z głośników. Krótko mówiąc, uważam że jest to naprawdę solidna płyta, może nie jakoś super odkrywcza, ale mogąca przywrócić nadzieję, że w klasycznym Heavy/Thrash idzie zrobić coś więcej niż kopiować utarte wzorce. Jak dla mnie album zasługuje na solidną ósemkę

Tak ta recka wyglądałaby gdybym pisał ją w miesiąc po nabyciu przeze mnie drogą wymiany handlowej albumu. Teraz jednak z perspektywy czasu dochodzę do wniosku, że w kilku miejscach przesadziłem z wychwalaniem niezwykłości "Unity. Spokojnie, ocenki nie zmienię, jednak mam pewne zastrzeżenia co do tego, że praktycznie co numer, mamy jakąś nowinkę. Po dłuższym słuchaniu, mogę się z tą tezą nie zgodzić, a przynajmniej nie w całości. Owszem istnieją od czasu do czasu jakieś urozmaicenia, ale nie jest ich aż tyle ile starałem się ukazać. Teraz mam nadzieję, że wybaczone zostanie mi moje bezkrytyczne podejście do "Unity". Bo przecież nie ma rzeczy idealnych...

Są, ale za każdym razem kiedy spotkam na swojej drodze życiowej coś niepowtarzalnego, niesamowitego, bliskiego ideałom to wierzę w to, że ideał jeszcze spotkam, ale na kresie, bo gdyby było inaczej, nie umiałbym znaleźć piękna w niczym innym... W sumie naprawdę dobry metalowy album..

IronEd / [ 28.08.2004 ]







Nick:  



E-mail:  



Treść komentarza:  



Suma 2 i 3 =






© https://www.METALSIDE.pl 2000 - 2024 r.
Nie używaj żadnych materiałów z tej strony bez zgody autorów!